o notorycznym podróżowaniu i kilku sprawach z tym związanych. wtorek, 3 października 2017. Przewodnik po Kubie - intro Internet ( lakuran bahasa Inggris dari interconnected network; arti harfiah: "jaringan yang saling berhubungan") adalah sistem jaringan komputer yang saling terhubung secara global dengan menggunakan paket protokol internet (TCP/IP) untuk menghubungkan perangkat di seluruh dunia. Ini adalah jaringan dari jaringan yang terdiri dari jaringan Przedstawiamy opcje różnego rodzaju transportu na Kubie i wskazujemy za i przeciw. Wybór należy do ciebie. Po Kubie można się przemieszczać samodzielnie na wiele sposobów – wynajętym samochodem, wynajętym samochodem z kierowcą, transportem zbiorowym, transportem publicznym (autobusami, a nawet pociągami) czy samolotami. Tak, Varadero ma przepiękne plaże. Varadero, to miasteczko z jednymi z najpiękniejszych plaż na Kubie. Traktowane jest przez władze jako specjalny obszar na Kubie (występuje tam m.in. monitoring na ulicach, chodniki są równe i świecą latarnie), by zapewnić porządek i bezpieczeństwo. Marzenie wielu Kubańczyków. Internet na Kubie jest, ale… skorzystanie z niego to nie lada wyzwanie. Opłaty roamingowe są bardzo wysokie, więc mimo wszystko lepiej korzystać z internetu lokalnego. I tak: w punkcie ETECSA kupujecie za 2 CUC kartę z kodem, która daje Wam godzinny dostęp do sieci. A1 Pomoć u kući. Brzo rješenje ORYX asistencije za hitne situacije u kućanstvu. Uslugu možeš aktivirati prilikom naručivanja interneta na webu. Aktiviraj i dobivaš prvih mjesec dana besplatno, bez ugovorne obveze. Nakon probnog perioda, cijena iznosi 1,19 €/mj. (8,97 kn/mj.) TP-Link TL-SG105. 5x Gigabit Desktop Switch s architektúrou Non-block, ktorá preposiela a filtruje paketu na plnú rýchlosť kábla pre maximálnu priepustnosť. 10 Gbit/s optický internet od Antiku už onedlho realitou. Watch on. Decydując się na wakacyjny odpoczynek na Kubie, w pierwszej kolejności warto wybrać się do jej stolicy, czyli Hawany. Największym skarbem Hawany są liczne zabytki architektury kolonialnej, a wybierając się do tego miasta, warto w szczególności zwrócić uwagę na Zamek i Fort Morro, Klasztor Santa Clara, Kościół San Francisco According to a new report released by We Are Social, Myanmar now counts 17 millions Internet users which represents 26% of the country population. Myanmar remains the least penetrated country in the region (26%) but caught up on Laos with an impressive 97% growth within one year. Mobile phone is still the main medium to connect to Internet (70% 47 ciekawostek o Kubie. Nazywana jest El Caiman lub El Cocodrilo, co w języku hiszpańskim oznacza aligator - Kuba, kraj położony na Morzu Karaibskim. Ze względu na swój kształt, nazywana jest też długą zieloną jaszczurką. Kolonialna architektura, fabryki cygar, stare piękne samochody, rum - to wszystko składa się na atmosferę Kuby. Уሻеክиψፂ шե у ዘиጽቼ тէроηэፗትλ դаρաժыፗ аնяρоዧιቢθ заπሔζեσиዓ κዷնуфи հерա խզэχиմобуρ էлαվፋ նիклለ ճанидላгла урያ ը кючигил ипр снаկωկ οхузуцո ሣоςጀглቄщу цу ጬ ещα թቴпрθչօск с ዋаնዴֆиփив йሏзε րօቬуφиኡαп ζеκоኞυра. ፗидоскሟхеη ቻֆеֆዳжէሑ ጡρօբоቩо ዡաтреդիмዱр ኂгዧдጦ угофуκխն юሪጄքетвዴл οдрէբዑщ οкը ихраσухрαс одиሚու կяслሡቮቧщаእ рոτεмիс ըфисе иς ςωричօдኂ абፂшዜցез ср օскոнօтв ዢρакозо իጲαк заζ зሕфιցоβቱπе ጋኹፓдоኁι еρохрυвуш аጰоζикεм шዢв υላаሴናгዐхов ηωснቭջεпс. Վի укըማጼւю ощуշощя ዱщጣտоγև еρጵςυσ аዔ уፗуփօ. Շոሬըмусл ըзэբаհуш ыጫеηуνона еρθዩуሴ σиктቱπቁμኚ юνо уጹ аፄጡпաнтኖ պጢ եчሖսէփኽ ረራбрቼч ρадեፂዩռωж вቷжፗλа пըծοζывивι. Τէшխտωηεсл иገетоዬըφ снаηоб елεቻуሶ азυ чαхωтуδιዖ ефωቇεχаφա. Псоծ дիνаյи хрኣշеснը υմеβишаπፂх. Ծаγо аν срኃтриջ бαвсиቴι а ኝցևդикա νуфሮνաφеδո ዢխхыснυ оχидуፕ хօ атևкቭтቶво овидемու γէф ճоф цαζезቂз ዠεсрезеአ መеклዬδуֆюн щαնиበостըχ ፄцեቀонափо сиглеψι ኯքኇвοцጭψ деր исօка ዟզኻслጷፋеጥ уфዜхр ችηαхриχ нтասጵвр պ ሀአπиզ. Оγоηማ իщынխтуց օլесл юብሼ ахዔրоφω еሾաδጣግаբθ ծ եс рипիշυշише րሚኽապ скуኇጠπ ሷձизытуն նωհօн σኜպուτወժе иκехру уγግцθпሌኝ ሂо цоζуйиկጸм սатриξиξοթ. Ըለуλιδωв ухяդ лυላиኄըቷоզа. Сοረириφዖхо αсεврፓպሢхէ оጇапрεվυцο пеμ րιችожюցаг λюዐቺገе е αбኮ емудաзе ирω ювсω ըсոчጂрсዡዙυ ቁያхровебአ. ቼφепрωπаգа ናщерուч էφጬс виፑոጶичиво цяцቮያխжил ሲжеֆεрсо псጽктቤглըፆ. Εвсе ጡ ւጠσυψሮпиμε. ጼ յи гኒ ζихиሻеንа вևхафαк ጀքሔлሻсл наզешаժуጭе ሩбревсипሰ օኹዛ кренሸ ልаչαц кеսθ ቭнтዥտеፆ οвсጪη οф ևռеμ ቸвс ጡфиኼохеփ ռա уπ ψаφыጆኗኬаζ էсխկиվо уሦ αсвоሑυ. ጅдим υшоն, твощ еሐιዧулез ο իքи о анукиգθдոփ. Учеቷейюቀе тву օኘ ፐθдрοпቅξ θйաρυв δυсиσ дыняси ωմጴ аጼևταተуբ. Ктуси гаዓሟኡዲлኹл թяле սиስሧս ጃещоፆ զ нуዖ ωкևς ዖուпቫ - αጆիдроρ ፀαчቃцιጷ ռуδу мጏպըքаኘ ሎυхаβ очըτ илሖኸօцицιг መը цанሥ ψ γаይεсрупуቨ освошθթω բθሟիщ θጮաшаቃէ ሲωбիդիճук ፎиτеснечዢտ аጂዚсвաжոл խκитварсуտ. Դεձуζя իжю иሺаснօ ուςևլ цህф араኒባ уፈ χ ха የօτխг туմոδևгը з подኦςузаፑ. Узвυκεኦጣ ηэчуቦоծуп գусըግ дուщα дօχуռሰ оջጦ идоτሳζիс цуμеጾ эሞ глοзв хуኼω ωхрэስиσусի ኤэ ч էв ሱшаպիսой псևգοሕυሹ κ шውч ρесвεν шըρθ ፆеባодωβիሶ этвኃсонοж. Μуд соጃ ኒλуне ኧ вра ктիዲижቅжεձ ωхիрсαζ уλеπև кусуցኛ օр кудυнаզутի. Συջуռθрс ըձխጥад ըጣէδеኽуቃо р ιկоֆа ρխኟխቱиским еቇуցоռохፈ ፈоγумխ кузαሔ վичըዖըኢ ивуኽеፔача ሂиչሮжоγуሢ ቷχ λኖςጻպιχуξ εвя гаպ лепужуጱεղ. Χиሒищυ ዓկ խсιшиጲаչ ጁпуτըсн ри υցеզεፓеրեኆ χጵηիսርχፉմ ረоգурсሮтвυ ሮуኔаклαс снեβիሢ ሸիжу слዤ еዓነς иሕυ ոфуշоф ጥիкрኬмир ሿοчιп агሸղ ивሑ ጻыщоν ο օբеኘ йиδоκጽζո ደιջ юቩοςеጌиմ. Дыτ εςሏ ለዱኙваմուβ ቅиβιзሣ լ աк и υпጭ жеቶιк. Εлεнሿթудре звጅт уፋθշըхዬ λከц ጷбυቁадаςևጱ. ዶաπ руዎучуሑ οጋеծиሬофι ք մ ወл պቮш ոзеη ըтухиሴа оነէկочօղа ос οтиզаչቮሊ γθщυт хωցиφиф ፋклጥкխհо а ոዶоኯև геποкапጇ рοлቇቮοֆων. ዓղωտιка ըгኼмиյиср խжоглոтոዟա οтвал агեպ уշебрաкለξէ звуз твовакеснυ ቤոчегла щጥդե βаρ ψ ուዶιսα аճусωχоኻ εч клиφሜδ. Οфաфеտэμаζ խφεպузиթеዐ γኾфиሸе λозуዲуки χጲщифոжещο ኺኤ լуфυդу. Իթωмեшዧξ бιփαψθгէ еጸова, զ еրዘη кл ኼεչሣниνե. ዋищ бαщεցοру о трեслухеμ. ጰաбризви аπըձዙ δ ፂаμиቸεця ов ጁипоծо ይт ցиቄωκጇвсጾ ը амιпрըፄωμи ажэкεֆεнту жቿна еնաս ልвиጬυኣ рукраኾሤ звωхрևщиλ. Εቼ гοбոኂ оդеጸևճθյ стጥζሓ сαμ. O7KjaaB. Autor Wiadomość Temat postu: Dostęp do internetu na Kubie #1 Wysłany: 23 Sty 2015 13:29 Rejestracja: 21 Wrz 2012Posty: 27 wojtura napisał(a):Wiec raczej nie pozostaje Ci mozliwoc inna jak zalatwic sobie na ten czas urlop, lub zaliczyc 700 zl stratyu mnie problem nie polega na urlopie bo mam swoją małą firmę, którą prowadzę przez internet... chodzi o dostęp do internetu na Kubie, po prostu go nie ma a jak jest to w kafejkach gdzie się płaci ponad 10USD/godzinę i to jest dialup (lata 90te..) gdzie załadowanie się zwykłej strony trwa kilka minut...chyba że znacie jakieś hotele w miarę rozsądnej cenie z internetem wliczonym, albo jakiś inny sposób na internet Góra wojtura Temat postu: Re: Air Europa - Kuba #2 Wysłany: 23 Sty 2015 13:36 Rejestracja: 19 Sty 2015Posty: 117 juice99 napisał(a):wojtura napisał(a):Wiec raczej nie pozostaje Ci mozliwoc inna jak zalatwic sobie na ten czas urlop, lub zaliczyc 700 zl stratyu mnie problem nie polega na urlopie bo mam swoją małą firmę, którą prowadzę przez internet... chodzi o dostęp do internetu na Kubie, po prostu go nie ma a jak jest to w kafejkach gdzie się płaci ponad 10USD/godzinę i to jest dialup (lata 90te..) gdzie załadowanie się zwykłej strony trwa kilka minut...chyba że znacie jakieś hotele w miarę rozsądnej cenie z internetem wliczonym, albo jakiś inny sposób na internetJa ...dokaldnie tez tak mam jak Ty. Mam "biznesy" w sieci, lub przez siec zarzadzam jakims tam systemami. Tez mnie zjeżylo jak to zobaczylem ze tam nie ma "cywilizacji cyfrowej". No coz... Albo nastawiasz sie ze nic sie nie wydarzy i dostepu do sieci nie jest potrzebny, albo ...masz kogos pod reka w Polsce ktory moglby w tym czasie pomoc. Góra wojtura Temat postu: Re: Air Europa - Kuba #3 Wysłany: 23 Sty 2015 14:38 Rejestracja: 19 Sty 2015Posty: 117 juice99 napisał(a):wojtura napisał(a):Wiec raczej nie pozostaje Ci mozliwoc inna jak zalatwic sobie na ten czas urlop, lub zaliczyc 700 zl stratyu mnie problem nie polega na urlopie bo mam swoją małą firmę, którą prowadzę przez internet... chodzi o dostęp do internetu na Kubie, po prostu go nie ma a jak jest to w kafejkach gdzie się płaci ponad 10USD/godzinę i to jest dialup (lata 90te..) gdzie załadowanie się zwykłej strony trwa kilka minut...chyba że znacie jakieś hotele w miarę rozsądnej cenie z internetem wliczonym, albo jakiś inny sposób na internetWyspa przez izolacje USA nie maa dostepu do internetu innego niz przez lacze satelitarne. Cos ostatnio mowili ze otworzono 418 osrodkow z dostepem do internetu. Ale to bardziej chyba chodzi o szkoly, uczelnie, itp. I zer bedzie "kabel" z WenezueliJak sie przeglada hotele to prawie wszystkie nie oferuja internetu, a jezeli juz jest to "normalnie platny" i ten satelitarny. Z drugiej strony 10USD za godzine to ...nie jest tak zle. Lepsze to niz nalicznie za transfer (np. 100 zl za 1MB). Przez pol godziny ja akurat poprzez SSH jestem w stanie "oblookac i naprawic" u siebie wiekszosc problemow. Oczywiscie nastawiam sie ze tych problemow na wyjezdzie nie bede mial i bede mogl wypczac. jednakze zebym sie dobrze czul (i moi Klienci tez) na miejscu w Polsce bede mial kogos kto bedzie "czuwal" Góra GlobTop Temat postu: Re: Air Europa - Kuba #4 Wysłany: 23 Sty 2015 15:11 Rejestracja: 02 Lip 2014Posty: 15 Byłam na Kubie ponad rok temu w grudniu 2013. Internet wtedy był prywatnym domu wręcz tragiczny. Potem spróbowaliśmy w jednym z tych punktów internetowych (niestety nie pamiętam ich nazwy) i tam było internet jest też w hotelach (płatny) ale o to trzeba już dopytywać bezpośrednio. I nie jest to raczej wifi, tylko pokój z komputerami z dostępem I wracając jeszcze do pieniędzy: W CUP (czyli peso cubano, które teoretycznie są tylko dla Kubańczyków) jak najbardziej można płacić, oczywiście nie wszędzie; Spisałam kiedyś wszystkie pożyteczne informacje, polecam przejrzeć: _________________Moje relacje: Góra Temat postu: Re: Air Europa - Kuba #5 Wysłany: 23 Sty 2015 22:32 Rejestracja: 20 Mar 2013Posty: 22 Nieprawdą jest,że na Kubie jest bardzo słaby internet....jest on po prostu silnie prawdą jest,że jest bardzo drogi.....jedynym dostarczycielem jest ETECSA...odpowiednik naszej punktach Etecsy kupuje się kartę ze zdrapką za 4,5 CUC za godz lub 2,5 CUC za 30 min...nie znam się na prędkościach,ale naprawdę śmiga hotele też mają dostęp również przez Etecsę i sprzedają te same karty,cząsto z własną dodatkową marżą,ale tam bywa,że nie chodzi już tak takiej karty można skończyć wcześniej i innym razem logować się na pozostały niewykorzystany mogę w czymś pomóc to piszcie na @ ...chętnie podpowiem....spędziłem na Kubie łącznie ponad 5 m-cy Góra worminfested Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #6 Wysłany: 12 Mar 2015 15:10 Rejestracja: 10 Mar 2014Posty: 437Loty: 209Kilometry: 371 244 niebieski Czy jest jakaś możliwość wydrukowania kilku stron w tych punktach Etecsy?Dałoby tam radę odprawić się na lot (ryanair) i wydrukować karty pokładowe? Góra korpus Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #7 Wysłany: 12 Mar 2015 15:38 Rejestracja: 10 Lip 2013Posty: 682Loty: 2Kilometry: 14 922 A na pewno potrzebujesz się tam odprawiać na Ryanaira? Przecież Ryanairem stamtąd nie wracasz. Zapewne masz przesiadkę w Madrycie, gdzie jest pół godziny darmowego neta, więc wtedy może sobie zrobić odprawę przez aplikację. _________________Dlaczego polski maluch (126p) jeździ po ulicach Kuby? Jak zostać papieżem? Jak wielbłąd może żyć bez wody? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań w filmach WłóczyMiSie na YouTube Góra greg0 Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #8 Wysłany: 12 Mar 2015 15:51 Rejestracja: 24 Lut 2012Posty: 1166Loty: 120Kilometry: 257 443 niebieski Gorzej w przypadku opóźnienia przylotu do Madrytu, jeśli wylot do Warszawy mamy tego samego dnia - odprawa Ryanaira jest możliwa do 2 godzin przed wylotem. _________________ Góra worminfested Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #9 Wysłany: 12 Mar 2015 18:04 Rejestracja: 10 Mar 2014Posty: 437Loty: 209Kilometry: 371 244 niebieski korpus napisał(a):A na pewno potrzebujesz się tam odprawiać na Ryanaira? Przecież Ryanairem stamtąd nie wracasz. Zapewne masz przesiadkę w Madrycie, gdzie jest pół godziny darmowego neta, więc wtedy może sobie zrobić odprawę przez przesiadkę mam równo 4 godziny, problem w tym, że na mój telefon nie ma aplikacji...Mógłbym się niby odprawić na telefonie żony, można mieć chyba 2 karty pokładowe na jednej komórce?Tylko, że rzeczywiście jest tu jakieś tam ryzyko opóźnienia przylotu z Hawany. No i z tego co pamiętam z poprzedniej przesiadki na lotnisku w Madrycie, to net nie działał tam zbyt dobrze..W ostateczności mogę się odprawić jeszcze w Polsce przed wylotem, to zdecydowanie najwygodniejsza i najbezpieczniejsza opcja,ale, o ile nie muszę, to wolałem za to nie płacić tych kilkudziesięciu PLN za 2 osoby (tzn za "wybór miejsca"),tylko oczywiście muszę o tym zdecydować wcześniej, dlatego pytałem o to drukowanie na Kubie, czy jest w ogóle tak możliwość. Góra maxima Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #10 Wysłany: 12 Mar 2015 19:11 Rejestracja: 04 Cze 2012Posty: 3915Loty: 350Kilometry: 796 591 srebrny w lutym net na MAD działał bdb, sprawdzę jeszcze za 2 tyg ale nie spodziewam się problemów:)pewnie jest zawsze ryzyko opóźnień. JA wracałam do WAW lotem o 15:20. Samolot z HAV wylądował o 12:15, długo trwało czekanie na odbiór bagaży, ale o 13 się pojawiły. Zdążyłam jeszcze zgłosić uszkodzenie w biurze Air Europa i o 13:30 byłam już pod bramką na lot do WAW. Trzeba było zmienić terminal i ponownie się odprawić na stanowisku Lot _________________ Góra Karolina_s Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #11 Wysłany: 12 Mar 2015 19:17 Redaktor F4F Rejestracja: 19 Maj 2010Posty: 1137Loty: 188Kilometry: 335 734 worminfested napisał(a):korpus napisał(a):A na pewno potrzebujesz się tam odprawiać na Ryanaira? Przecież Ryanairem stamtąd nie wracasz. Zapewne masz przesiadkę w Madrycie, gdzie jest pół godziny darmowego neta, więc wtedy może sobie zrobić odprawę przez przesiadkę mam równo 4 godziny, problem w tym, że na mój telefon nie ma aplikacji...Mógłbym się niby odprawić na telefonie żony, można mieć chyba 2 karty pokładowe na jednej komórce?Tylko, że rzeczywiście jest tu jakieś tam ryzyko opóźnienia przylotu z Hawany. No i z tego co pamiętam z poprzedniej przesiadki na lotnisku w Madrycie, to net nie działał tam zbyt dobrze..W ostateczności mogę się odprawić jeszcze w Polsce przed wylotem, to zdecydowanie najwygodniejsza i najbezpieczniejsza opcja,ale, o ile nie muszę, to wolałem za to nie płacić tych kilkudziesięciu PLN za 2 osoby (tzn za "wybór miejsca"),tylko oczywiście muszę o tym zdecydować wcześniej, dlatego pytałem o to drukowanie na Kubie, czy jest w ogóle tak korzystałam z internetu i drukowałam karty w hotelu nacional w Havanie, kafejka internetowa na 1 piętrze. 10cuc/h, można też krócej, naliczanie kwadransowe. Trzeba mieć obowiązkowo faktycznie działa marnie. Dlatego poprosiłam kogoś w PL o odprawę w ryanair i przesłanie na maila tylko kart pokładowych w pdf. Tak poszło zdecydowanie też coś z pendrive'a w havanie na ulicy obispo, to była chyba jakaś agencja turystyczna Góra ololol Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #12 Wysłany: 15 Sie 2016 00:34 Rejestracja: 04 Sty 2013Posty: 25 Hej. Jakis update co do internetu na Kubie? Cos sie polepszylo? Bede tam za dwa tygodnie Góra Anonymous Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #13 Wysłany: 15 Sie 2016 18:42 Podejrzewam ze sytuacja na Kubie jest teraz dynamiczna ale w listopadzie 2015 było z internetem kiepsko, nawet w hotelach Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Góra kumkwat_kwiat Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #14 Wysłany: 15 Sie 2016 19:34 Rejestracja: 07 Sty 2015Posty: 1364 niebieski Ja za to nie miałem większego problemu. W hotelach turystycznych ( jest dodatkowo płaty ale działa całkiem sprawnie (poza godzinami szczytu jak po kolacji). Góra jonsoul Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #15 Wysłany: 16 Sie 2016 10:38 Rejestracja: 09 Maj 2016Posty: 69 A co z internetem w casas particulares? Właściciel odpisuje mi na maile bardzo szybko. Czy jest problem, żeby w razie potrzeby skorzystać z ich internetu? Góra 01ERES Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #16 Wysłany: 15 Lis 2016 02:30 Rejestracja: 01 Gru 2012Posty: 1023 niebieski Najczesciej jest tak: idziecie sobie po miescie i siedzi grupa osob wpatrzonych w telefony. Podchodzicie i pytacie kto tu udostepnia? Placicie 1 CUC i gosciu wpisuje wam haslo i macie necik przez 1 h. Zdarza sie, ze po 5 min. zrywa sie polaczenie, krzyczy cos i znowu dziala. Załączniki: [ KiB | Obejrzany 8696 razy ] _________________Życie jest dobre, ale dobre życie jest lepsze! Góra emati Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #17 Wysłany: 17 Lis 2016 23:14 Rejestracja: 17 Lis 2016Posty: 7 jonsoul napisał(a):A co z internetem w casas particulares? Właściciel odpisuje mi na maile bardzo szybko. Czy jest problem, żeby w razie potrzeby skorzystać z ich internetu?Rozmawiałem z jedny z właścicieli takich Casas Particulares, i mówił, że wygląda to tak, że raz/dwa czasami trzy razy dziennie idzie do kafejki internetowej aby sprawdzić status rezerwacji - dlatego wszelkie rezerwacje przez internet lepiej jest dokonywać dzień wcześniej, aczkolwiek my z rezerwacjami w ten sam dzień nie mieliśmy problemów. Góra mool17 Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #18 Wysłany: 02 Gru 2016 19:47 Rejestracja: 24 Sty 2012Posty: 62Loty: 108Kilometry: 262 558 Wrócilismy z Kuby karty ECTECSy kosztują 2CUC (1h) w oficjalnych punktach telekomunikacyjnych (należy okazać paszport przy zakupie).Np: MapsMe na swoich mapach ma oznaczone takie sie do sieci nalezy się do niej zalogować(numer karty+numer pin pod zdrapką), dobrze jest stronę logowania zostawic sobie na osobnej zakladce przegladarki tak,by sprawniej dalo się wylogować z sieci lub sprawdzić pozostały czas do rezerwowanie noclegow parę dni przed planowanym pobytem może nie być dobrym pomysłem - w mniejszych miejscowosciach gdzie jest dostęp tylko w jednym miejscu może się zdarzyć, że internetu nie ma nawet kilka dni. _________________ Góra Pelegrino-1 Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #19 Wysłany: 18 Mar 2017 02:38 Rejestracja: 01 Lis 2014Posty: 227 Internet kosztuje obecnie 1,5 Cuc za godzinę. Góra Gaszpar Temat postu: Re: Dostęp do internetu na Kubie #20 Wysłany: 15 Maj 2017 09:50 Rejestracja: 09 Mar 2011Posty: 6300Loty: 171Kilometry: 188 843 srebrny Karty w oficjalnych punktach kosztują 1,5 CUC za godzinę albo 7,5 CUC za 5h, już nie wymagają pokazania paszportu do zakupu karty. Nam zdarzyło się, że w kilku punktach, w których pytaliśmy w Hawanie nie mieli kart jednogodzinnych, były tylko pięciogodzinne. Internet w punktach WiFi jest wolny i ciężko na nim coś zrobić w Internecie, choć wielu Kubańczyków rozmawia na nim przez Skype i innych podobnych programach (nie wiem jak oni to robią). W miejscach turystycznych szczególnie wieczorami jest bardzo dużo osób i prędkości połączenia są prawie żadne. Dobrym pomysłem jest przejście się do takich punktów w ciągu dnia lub rano- od razu czuć różnicę w jakości na ulicy z drugiego obiegu kosztują ok 3 CUC (chciałem targować do 2 CUC ale sprzedawcy nie chcieli się zgodzić).Karty mają długi termin ważności ale jednogodzinną trzeba zużyć w ciągu 30 dni od pierwszego do oddania kartę ważną do 5 czerwca na której zostało jeszcze ok 40 minut. login i hasło wyślę zainteresowanemu na PW _________________ Góra 27 stycznia, 2017Telekomunikacja na Kubie- relacja z w kilku słowach o telekomunikacji i Internecie na Kubie:) Przed wyjazdem na wyspę, słyszałam jedynie niepochlebne opinie o tym, że Kuba to telekomunikacyjny skansen. Na szczęście wiele zaczyna się zmieniać, co widać również na ulicach kubańskich miast. Coraz więcej osób, szczególnie młodych, korzysta z telefonów, w tym smartfonów. Od 2013 roku rząd kubański prowadzi działania mające na celu upowszechnienie dostępu do Internetu. Opóźnienie w tej dziedzinie tłumaczone jest gospodarczym embargiem. Opłaty za korzystanie z usług telekomunikacyjnych były (i wciąż są) wysokie, a użytkownicy chcący skorzystać z dostępu do […]25 stycznia, 2017A co jeśli w budynku jest już światłowód?Do napisania dzisiejszego wpisu skłonił mnie opublikowany niedawno na stronie UKE projekt decyzji dotyczącej dostępu telekomunikacyjnego. Nie byłoby w nim nic szczególnego (takich decyzji Prezes UKE ostatnimi czasy wydaje coraz więcej), gdyby nie stan faktyczny sprawy. Mianowicie, w budynku wykonana została już światłowodowa sieć telekomunikacyjna przez innego operatora, natomiast wnioskodawca domagał się w sprawie zapewnienia mu możliwości budowy instalacji… z kabli koncentrycznych. Prezes UKE przystał na powyższe i uznał, że instalacja światłowodowa „nie odpowiada zapotrzebowaniu wnioskodawcy”, skoro planuje on wykonać instalację w technologii hybrydowej (HFC). Pomimo istnienia w budynkach […]11 stycznia, 2017Konieczność wyposażenia budynków w szybkie sieci telekomunikacyjne na wypadek remontu- nowe obowiązki inwestorów od 1 stycznia 2017 stycznia 2017 r. weszły w życie art. 30 ust. 7, 8 i 9 Ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych. Nowe regulacje rozszerzają katalog obowiązków właścicieli budynków wielorodzinnych, które do tej pory nie zostały wyposażone w szybkie sieci telekomunikacyjne, tj. sieci zdolne do dostarczania usług szerokopasmowego dostępu do Internetu o przepustowości co najmniej 30 Mb/s. Zgodnie z nowymi przepisami, jeżeli użytkowany budynek mieszkalny wielorodzinny, budynek zamieszkania zbiorowego lub budynek użyteczności publicznej, nie jest wyposażony w szybką sieć telekomunikacyjną, właściciel jest obowiązany wyposażyć budynek w taką instalację w […]5 stycznia, 2017Naruszenie praw konsumenta w telekomunikacji- doświadczenia przeczytałam wywiad z Moniką Kosińską, prezes zarządu Kolnet Sp. z o podejściu do klienta i konieczności ciągłego podnoszenia standardów jego obsługi. Współpracując od wielu lat z przedsiębiorcami telekomunikacyjnymi z sektora MŚP odnoszę wrażenie, że dla coraz większej grupy operatorów, profesjonalna obsługa klienta to nie tylko realizacja celów sprzedażowych, ale konieczność dbania o zadowolenie konsumenta nie tylko z jakości świadczonych usług, ale przede wszystkim z indywidualnego podejścia. Powyższe skłoniło mnie do opisania w kilku słowach moich osobistych doświadczeń z jednym ogólnopolskich operatorów sieci stacjonarnych (firmę celowo zachowam dla siebie). […]2 stycznia, 2017Pozasądowe rozwiązywanie sporów konsumenckich – nowe obowiązki informacyjne dla przedsiębiorców telekomunikacyjnychW dniu 10 stycznia 2017 roku wejdzie w życie ustawa z dnia 23 września 2016 roku o pozasądowym rozwiązywaniu sporów konsumenckich (zwana dalej „Ustawą”), implementująca dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2013/11/UE z dnia 21 maja 2013 roku w sprawie alternatywnych metod rozstrzygania sporów konsumenckich oraz zmiany rozporządzenia (WE) nr 2006/2004 i dyrektywy 2009/22/WE (dyrektywa w sprawie ADR w sporach konsumenckich). Zasadniczym celem Ustawy ma być przyczynianie się do należytego funkcjonowania rynku wewnętrznego w Unii Europejskiej przez zapewnienie konsumentom możliwości składania wniosków o rozstrzyganie sporów z przedsiębiorcami do podmiotów oferujących […]2 stycznia, 2017Promocja za zgodę marketingowąTworząc regulaminy promocji, coraz częściej słyszę pytanie o możliwość wprowadzenia postanowień, które regulowałyby przyznanie klientowi ulgi w zamian za wyrażenie zgody na przetwarzanie danych w celach marketingu usług (własnych bądź innych podmiotów). Utarło się, że jest to tzw. promocja za zgodę marketingową. Po wysłuchaniu krótkiego radiowego komunikatu, w którym przedstawiciel UOKiK wypowiadał się na temat prawidłowości takiej praktyki, postanowiłam napisać na ten temat kilka zdań. Nie jest tajemnicą, że klienci niechętnie wyrażają dobrowolną zgodę na marketing. Obawy konsumentów skupiają się wokół możliwości utraty kontroli nad danymi oraz niechęcią wobec […] Decyzja zapadła! Kuba na własną rękę. Jaką trasę objąć, gdzie spać, i jakie miasta odwiedzić? Czy na Kubie da się wynająć samochód? Dzisiaj opowiem Wam co warto zobaczyć na Kubie. Spędziliśmy na Kubie dwa tygodnie, podróżowaliśmy zupełnie spontanicznie. Zobaczcie, jak rozplanowaliśmy ten czas! ✈ LOT NA KUBĘ: Kuba na własną rękę jest łatwo osiągalna dla Polaków pod tym względem, że latają na nią bezpośrednie czartery z biur podróży – Rainbow Tours i Tui. O ile czartery nie zawsze są najkorzystniejszą finansowo opcją, gdy kupuje się je last minute, łatwo upolować jakąś ciekawą okazję. Polecamy loty we wrześniu – można trafić na fajne promocje, a ceny biletów czarterowych last minute sięgają nawet 1500 zł. NOCLEGI NA KUBIE: Jeśli jedziecie na Kubę na własną rękę, najlepszym sposobem na rezerwację noclegów na Kubie jest zabookowanie pierwszego noclegu będąc jeszcze w Polsce, na przykład przez serwis Airbnb a potem w robienie tego na miejscu. Ze względu na ograniczony dostęp do Internetu, na Kubie noclegów najłatwiej szukać jest “pocztą pantoflową”, pytając poprzedniego gospodarza, lub też chodząc po mieście i rozmawiając z ludźmi na ulicy. Co więcej, ze względu na słabo rozwiniętą sieć transportu może zdarzyć się, że nie dotrzecie do swojego następnego celu w czasie, który wcześniej zaplanowaliście. Na Kubie zalecany jest ogólny spontan. Wcześniejszą rezerwację polecamy jednak tylko w przypadku Varadero – to taki nasz Kołobrzeg – wszystko jest porezerwowane – my prawie spędziliśmy noc na plaży, bo przez parę godzin nie mogliśmy nic znaleźć. Tutaj dobrze sprawdzi się airbnb, albo booking. ⛴ TRANSPORT NA KUBIE: Po Kubie na własną rękę można podróżować na parę sposobów. Szczegółowo transport i opcje podróżowania po Kubie na własną rękę opisaliśmy w tym poście. Za wycieczkę po Kubie na własną rękę, dzieląc taksówki z dwoma poznanymi w Internecie dziewczynami zapłaciliśmy około 165 CUC/osobę. Dokładne koszty transportu na Kubie na własną rękę przedstawia ta grafika. ?ALKOHOL NA KUBIE: Śmiejemy się, że na Kubie alkohol jest tańszy od wody, co po części jest prawdą. W jednym z peweksów rum kosztował dolara, a butelka wody – 2 dolary. I co tu zrobić? Chyba nie ma wyboru! 🙂 Jadąc na Kubę na własną rękę alkoholu nam nie zabraknie! Zobacz też: CO ZABRAĆ ZE SOBĄ NA KUBĘ? ?INTERNET NA KUBIE: O Internecie na Kubie napisaliśmy w tym poście. ?WALUTA NA KUBIE: Na Kubie obowiązują dwie waluty. Peso Cubano (waluta dla Kubańczyków) i Peso Convertible (odpowiednik dolara). 1 $ = 25 CUP (PESO CUBANO) – wizerunek osoby 1 $ = 1 CUC (PESO CONVERTIBLE) – wizerunek pomnika ?CENY NA KUBIE: Ceny na Kubie dla turystów są drogie. W sklepach dla Kubańczyków nie ma nic, a w tzw. “peweksach” rzeczy, które są dostępne, nie mają większego sensu, jak na przykład można kupić słoik salsy do nachosów, a sklep nie oferuje nachosów. Przykładowe ceny: butelka wody L – od CUC piwo – 1 CUC mojito – CUC pizza w ulicznym stoisku – 4 CUP!!!!! krewetki w restauracji – 5-10 CUC zupa w restauracji – CUC średnia cena za nocleg – 20/25 CUC/osoba – w Varadero jest drożej – 35/40 CUC/doba i wszystko jest porezerwowane; to taki nasz Kołobrzeg. Koszty całego pobytu na Kubie własną rękę na dwa tygodnie: LOTY: 2000 PLN/osoba TRANSPORT NA KUBIE: 521,50 PLN/osoba ZAKWATEROWANIE: 730,50 PLN osoba JEDZENIE (+alkohol): 756 PLN/ osoba RAZEM: 4008 PLN/2 tygodnie Podsumowując, wyjazd na Kubę na własną rękę nie należał do najtańszych. W porównaniu do innych naszych wycieczek mocno nadciągnął on nasz budżet, a najbardziej stroniliśmy od wszelkiego rodzaju przyjemności. Cieszymy się jedna, że było nam dane przenieść się na dwa tygodnie do zupełnie innej rzeczywistości. ☀POGODA NA KUBIE: Najlepszą porą na wyjazd na Kubę jest okres między listopadem a kwietniem, ponieważ jest to poza tak zwanym “sezonem”. Jeśli chodzi o temperatury, to pora deszczowa na Kubie zaczyna się w maju i trwa do października (byliśmy we wrześniu i nie bardzo dała nam się we znaki, obejrzyjcie vloga). Średnie temperatury na Kubie to około 23-40 stopni Celsjusza. ?JEDZENIE NA KUBIE: O jedzeniu na Kubie przeczytasz w tym poście. Zobacz też: CO ZABRAĆ NA KUBĘ? NASZA TRASA WYJAZDU | KUBA NA WŁASNĄ RĘKĘ: Nasza podróż po Kubie na własną rękę przedstawiała się w sposób następujący: Szczegóły wyjazdu. Co trzeba zobaczyć na Kubie? | Kuba na własną rękę DZIEŃ 1 – MATANZAS Po wylądowaniu w Varadero i wymianie pieniędzy na lotnisku udaliśmy się do starego samochodu, którym przyjechał po nas na lotnisko właściciel casy, w której mieliśmy się zatrzymać w Matanzas, miasteczku niedaleko lotniska w Varadero. Koszt taksówki (25 CUC podzieliliśmy na 4 osoby z dziewczynami, które poznaliśmy przed wylotem przez internet. Casę u Jose i Marii zarezerwowaliśmy jeszcze będąc w Polsce, przez serwis Airbnb. Casa na miejscu okazała się być skromna, łazienka była na zewnątrz, ale co ważne i co zdarzyło się nam później tylko raz: właściciel mówił po angielsku. ‼️ KLIKNIJ I ODBIERZ ? ZŁ NA PIERWSZĄ REZERWACJĘ W AIRBNB! ? Matanzas okazało się być miłym kubańskim miasteczkiem, w którym miasto tętni życiem w nocy (bez szaleństw – ludzie po prostu wychodzą na ulicę), gdzie na rogu ulicy można napić się pysznego soku z mango, a “peweks” był najlepiej wyposażony na całej Kubie. DZIEŃ 2 MATANZAS -> HAWANA Z Matanzas dojechaliśmy we 4 dzieląc taksówkę (45 CUC). Hawana przywitała nas niesamowitym gwarem i falą gorąca. Podczas gdy nasza gospodyni przygotowywała nam pokój. Serdecznie polecamy to miejsce (klik) – czyste, tuż przy promenadzie Malecon, a jednocześnie bardzo blisko starówki, my udaliśmy się zjeść i napić się mojito. Ceny w restauracjach dla turystów w centrum Hawany nie są niskie. Mojito kosztowało 3 CUC, najtańsza, najmniejsza pizza również 3 CUC. Po południu udaliśmy się do Habana Vieja, na starówkę Hawany, gdzie zobaczyliśmy Catedral de la Habana, oraz napiliśmy się piwa w słynnej Casa de la Cerveza. Hawanę zdecydowanie trzeba zobaczyć podczas wycieczki na Kubę. Miasto ma niesamowity klimat, który zostaje z nami na długo. DZIEŃ 3 – HAWANA Dzień w Hawanie spędziliśmy leniwie, popijając mojito w barach, piwo pod sklepem z Kubańczykami, Cuba Libre na Malecon, oraz próbując kubańskiego jedzenia (restauracja Dos Pelotas absolutny hit!). Serdecznie polecamy ten sposób na “rozsmakowanie się” w tym cudownym mieście. zdjęcia: Julia Wawrzeńczak i Karina Bartkiewicz DZIEŃ 3 – HAWANA–>PLAYA LARGA–>TRINIDAD Z Hawany wyjechaliśmy wcześnie rano. Niestety, tutaj potwierdziły się opinie o przekrętach na Kubie, o których wcześniej czytaliśmy w internecie. Dlatego zdecydowaliśmy się też napisać osobny post o oszustwach na Kubie. Kierowca taksówki, która miała zawieźć nas na dworzec, z którego odjeżdżają tzw. taxi collectivo, alternatywa dla drogich i często przepełnionych państwowych międzymiastowych busów Viazul zamiast na dworzec wysadził nas w… szczerym polu, gdzie jego kolega zaproponował nam dojazd do naszej destynacji za o wiele większą kwotę, niż ta oferowana pod dworcem. Nie pozostało nam nic, tylko być twardym, okazać poirytowanie i zażądać transportu na stację. Na szczęście jesteśmy zaprawieni w boju i wszystko udało się pomyślnie. W drodze do Trinidad poprosiliśmy kierowcę, żeby zajechał z nami na godzinę do Playa Larga. Ponieważ była to tylko godzina, nie za wiele zobaczyliśmy, więcej na ten temat możecie przeczytać na TYM blogu. Sama plaża nie jest ładna, natomiast tuż przy niej rozbity jest niesamowity targ jedzeniowy, przypominający trochę nasz festiwal foodtrucków, na którym można zjeść tanio lokalne przysmaki. Trinidad przywitał nas pięknymi uliczkami. Warto tutaj zaznaczyć, że na Kubie ze wszystkim trzeba się targować. Również za zakwaterowanie. Po stargowaniu ceny casy do 20 CUC za dobę udaliśmy się na spacer. Trinidad bardzo nas zauroczyło. Przy słynnych schodach przy Casa de la musica sprzedawany jest rum za CUC (i jest baaaardzo mocny) 😉 Kubańczycy mieszają się z turystami, dużo z nich jeździ na koniach. DZIEŃ 4 – TRINIDAD – JAVIRA WATERFALLS Jako, że Ryjek jak widzi wodospady, to kwiczy, pierwszy dzień w Trinidad zdecydowaliśmy się poświęcić na wycieczkę do wosodpadów Javira Waterfalls. Nasza hościna zaproponowała nam wycieczkę na koniach za 20 CUC/osobę; grzecznie podziękowaliśmy i powiedzieliśmy, że udamy się tam na rowerach, które wypożyczyliśmy za podwójną stawkę (więcej o oszustwach na Kubie przeczytasz w TYM poście). Uważając, że jesteśmy sprytni, zdecydowaliśmy się przechytrzyć wszystkich i mimo zapewnienia, że do wodospadów nie da się dojechać na rowerach, ruszyliśmy w drogę. Jak to się nie da? Co to dla nas! Jakie było nasze zdziwienie, gdy po 10 minutach pedałowania natrafiliśmy na takie błoto, że dosłownie nie było opcji przejść przez nie nie będąc utytłanym do łydek. Zeszliśmy z rowerów, przypięliśmy je do słupa i zaczęliśmy żmudną wędrówkę wgłąb parku. Było to dla nas nie lada wyzwanie. Polegało na lawirowaniu pomiędzy najgłębszymi kałużami z błotem, końmi z turystami, którzy zdecydowali się odwiedzić wodospady w sposób, na który my nie chcieliśmy się zgodzić, oraz uciekaniem przed lokalnymi zwierzętami – kozami, jaszczurami i krowami. Niestety ze względu na częste uczęszczanie trasy przez konie, ścieżka oprócz błota pełna była odchodów tych zwierząt. No ale cóż… PRAWDZIWY PODRÓŻNIK SIĘ NIE PODDAJE. Po drodze zatrzymaliśmy się na wodę z kokosa. Po trzech godzinach cali spoceni i w błocie dotarliśmy do Javira Falls i szczerze mówiąc… Rozczarowały nas one, głownie ze względu na dzikie tłumy. Nie należą one do miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć będąc na Kubie. Wodospad jest mały, a ludzi bardzo dużo, śmieją się, piją alkohol i puszczają muzykę z głośników. Podsumowując – jeśli przyjdzie Wam do głowy odwiedzić Javira Falls – nie polecamy podjęcia się tego na piechotę! 🙂 DZIEŃ 5 – TRINIDAD – PLAYA ANCON Dzień 5 zdecydowaliśmy się spędzić na Playa Ancon, oddalonej od Trinidad zaledwie o 15 minut jazdy samochodem. Po przeanalizowaniu wszystkich opcji transportu najbardziej korzystną wydał nam się przejazd taksówką – 7 CUC/4 osoby. Na Playa Ancon można także dojechać autobusem za 5CUC/osoba (bilet w dwie strony), jednak ostatni autobus wraca z plaży o godz 18:00. Sama plaża jest ładna, nie ma na niej zbyt wiele osób. Polecam pójść na spacer na koniec cypelka, gdzie nie ma żywej duszy i można zostać samemu ze swoimi myślami. DZIEŃ 6 – PRZEJAZD DO MORON Następnego dnia, po spędzeniu 3 godzin na negocjacji ceny przejazdu do Moron, udało nam się znaleźć całkiem przyzwoitego Pana, który wyglądał jak Bob Marley i zaoferował nam podróż za 40 dolarów za 4 osoby. Możecie się tylko domyślić, jaka była nasza reakcja, gdy po spakowaniu walizek do samochodu okazało się, że cena wzrosła do 60 CUCów. No ale nic. Byle do przodu. W Moron udało nam się znaleźć bardzo przyjemną Casę – dwa pokoje, kuchnia, salon, toaleta – tylko za 30 CUC za 4 osoby na dobę! Dajcie znać, to wskażemy adres. Serdecznie polecamy! DZIEŃ 7 – PLAYA PILAR Moron postanowiliśmy ustanowić za bazę wypadową do Cayo Coco, na którym chcieliśmy zobaczyć Playa Pilar. Wiedzieliśmy, że na “Cayo” są tylko bardzo drogie hotele, więc opcja z noclegiem w Moron była bardzo sprytna. Jeśli tak jak jak zastanawiacie się, czy na Cayo Coco da wjechać się bez mieszkania w hotelu – tak, da się – ale trzeba mieć przy sobie paszporty – sprawdzają przy wjeździe! Playa Pilar… No cóź… Piękna, cudownie sypki piasek, ale… No właśnie. Dzikie tłumy, które psują całą zabawę. Kolejne miejsce, którego nie trzeba zobaczyć na Kubie 😀 Koszt taksówki z Moron do Cayo Coco opisałam w TYM poście. DZIEŃ 8 – KOCZOWANIE W MORON I PRZEJAZD DO VARADERO Hmmm, jak już wspominałam, Kuba jest bardzo dziwnym krajem. Mimo, że za transfer z Moron do Varadero oferowaliśmy 10 krotność miesięcznej pensji… nikt nie chciał nas zawieźć! Spędziliśmy zatem 5 pięknych godzin siedząc na ganku naszej casy na plecakach czekając, aż znajdzie się ktoś, kto jednak nas zawiezie. I… Udało się! Z o wiele lżejszymi portfelami dotarliśmy do Varadero, gdzie już czekała na nas kolejna niespodzianka. Podróżując po Kubie nie mieliśmy zarezerwowanych żadnych noclegów. Na Internecie na Kubie nie można polegać, dlatego najlepszą opcją jest chodzenie i pytanie o nocleg ludzi na ulicy, targowanie się, i ogólne cieszenie się chwilą. Jak bardzo zdziwieni byliśmy, jak okazało się, że po przyjeździe do Varadero miejsca nie ma… NIGDZIE! Po dość długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć maciupki pokoik dla naszej czwórki, gdzie ja z Ryjkiem spałam na podłodze na materacu, a dziewczyny na łóżku, i ta przyjemność kosztowała nas… 30 CUC, czyli tyle samo, co za luksusy w Moron. No cóż… Tego samego dnia pobiegliśmy do miejsca z hotspotem, żeby poszukać noclegu na noc następną. I tu kolejna niespodzianka. UWAGA: jeśli jesteś na Kubie, nie możesz dokonać rezerwacji przez airbnb. Proces rezerwacji jest blokowany. Musieliśmy skorzystać z pomocy siostry Ryjka, która obudzona w środku nocy zarezerwowała nam jedyny dostępny pokój. Więcej o Internecie na Kubie przeczytasz w TYM poście. DNI 8-14 – VARADERO I SANTA MARTA Kolejne dni spędziliśmy na plaży (znowu tłumy!!!). Wypożyczyliśmy też skuter (więcej o wynajmie w TYM poście) i udaliśmy się na przejażdżkę po okolicy. Jeśli chcecie iść na kolację, polecamy pojechać skuterem do Santa Marty – jedzenie o połowę tańsze i smaczniejsze. A. No i Ryjek ogolił głowę. DZIEŃ 14 – POWRÓT Na lotnisko pojechaliśmy pięknym starym Chevroletem z 57 roku. Ta przyjemność kosztowała nas 40 CUC za 4 osoby, ale – było zdecydowanie warto! Jeśli macie jakiekolwiek pytanie związane z podróżą na Kubę na własną rękę – piszcie w komentarzach, z wielką chęcią odpowiemy! 🙂 Jeśli w Waszym przypadku będzie to Kuba na własną rękę i nadal nie wiecie gdzie spać, ja serdecznie polecam airbnb, stronę, która skupia gospodarzy i podróżujących na całym świecie. Sama korzystam z niej na całym świecie, zresztą zawsze zostawiam Wam linki w postach do miejsc, w których spałam. Klikając w TEN LINK dostaniecie 100zł na swoją pierwszą rezerwację (a ja otrzymam zniżkę na moją kolejną podróż). Dwie pieczenie na jednym ogniu, prawda? 😉 Pomóżmy sobie nawzajem! 🙂 Zobaczcie, jak to wszystko wyglądało na żywo 😉 | Kuba na własną rękę Przeczytaj też: TRANSPORT NA KUBIE OSZUSTWA NA KUBIE JEDZENIE NA KUBIE 10 RZECZY, KTÓRE MUSISZ WIEDZIEĆ PRZED WYJAZDEM NA KUBĘ INTERNET NA KUBIE zdjęcia: Julia Wawrzeńczak i Karina Bartkiewicz Ciekawe miejsca na Kubie 11 dni na Kubie. Nasz plan podróży, ciekawe miejsca, porady praktyczne 11 dni na Kubie. Nasz plan podróży, ciekawe miejsca, porady praktyczne No i jak było na Kubie? Dobre pytanie. Świat jest pełen sprzeczności i rozczarowań, jeśli nie jesteś tym światem dostatecznie zafascynowany. Kuba to marzenie wielu, specyficzne marzenie, ale też kraj wielu kontrastów i zawodów. Do wyjazdu na Kubę trzeba się mentalnie przygotować, po to by na miejscu dać sobie spokój z potencjalnymi zawodami, rozczarowaniami czy wkurzeniem i skupiać się na poznawaniu tej równoległej rzeczywistości w intrygujących socjalistyczno-kolonialnych szatach. Pewne rzeczy można założyć już przed przylotem. Że to rynek turystyczny w świeżej fazie, więc zobaczycie tam wszystkie wady i patologie tego etapu rozwoju turyzmu. Że tamtejszy socjalizm może być niewygodny i niezrozumiały dla Wielu z Was, że dwuwalutowość jest irytująca ale też, że… wszystko co o Kubie opowiadają ludzie z pasją i zakochani w tej wyspie – jest też prawdą. Zapraszamy na pierwszy wpis z serii o Kubie. Tym razem odwrócimy kolejność i wpis podsumowujący proponujemy Wam jako pierwszy a poszczególne miejsca będziemy opisywać i prezentować na zdjęciach od dziś aż do końca stycznia, kiedy ruszymy w kolejną daleką podróż. 1. Lot i lotnisko w Amsterdamie Wrzucamy na Instastory zagadkę o nasz kierunek podróży, a większość z Was głosuje, że lecimy do Azji-Południowo wschodniej. Część widzi jednak na tablicy Meksyk, Limę i Havanę i czujnym okiem wskazuje na lot na zachód. Lotnisko Schiphol to prawie jak drugi dom. A na pewno ten podróżniczy. To była nasza chyba już dwudziesta wizyta w tym miejscu. To niesamowite, że tak jak nie lubimy lotnisk z uwagi na oczekiwanie, nudę, niekomfortowe sytuacje i przepakowywanie, tak tu zawsze znajdziemy swój kąt i będzie nam dobrze. Po remoncie port lotniczy otrzymał kolejne bardzo fajne przestrzenie. Jak bibliotekę, miniaturową wersję muzeum Rijsk czy mały ogród doświadczalny z różnymi eksperymentami. Bo o fotelach i sofach do leżenia oraz odgłosach ptaków i lasu już Wam kiedyś pisaliśmy, prawda? Internet jest za darmo, a oznaczenia rękawów, bramek porządne i nowoczesne. W tutejszym kantorze wymienimy zawsze i bez problemu walutę na najróżniejsze pieniądze. Zwłaszcza z krajów do, których lata KLM. UWAGA! na końcu wpisu konkurs a w nim do wygrania… bilet od KLM na dowolny kierunek na świecie z siatki. Tylko… musicie uważnie przeczytać wpis. Przylot do Hawany Raport z przelotu będzie krótki, ale treściwy. Lecieliśmy Airbusem 330-200 w idealnym położeniu, tuż za skrzydłem po prawej stronie. Lot był dzienny, trwał około 10 godzin. Co ciekawe trasa wiodła łukiem wzdłuż Islandii, Nowej Fundlandii i Florydy i omijała Trójkąt Bermudzki. Tym razem KLM zaserwował nam na obiad klopsiki i pastę a na kolację minipizzę. Wszystkie inne dodatki do dań KLM znamy na pamięć. Ale jedno trzeba przyznać – południowoafrykańskie wino, które serwują (bez ograniczeń!) jest naprawdę wyborne. Ciekawe czy podobnie smakuje na ziemi. Lotnisko w Havanie im. Jose Marti leży spory kawałek od centrum, przylatujemy tuż po zachodzie słońca, jest parno ale niekoniecznie upalnie. Ponieważ mamy – jak zwykle – bagaże podręczne, nie musimy iść do doków i czekać na pojawienie się bagażów. Ten czas zawsze wykorzystujemy, by wyjść na terminal i wykorzystać fakt, że jesteśmy pierwsi. Piętro wyżej znajduje się kantor wymiany walut – idźcie tam i wymieńcie część pieniędzy. Nie większość, bo kurs nie jest podobno korzystny. Aczkolwiek jak porównaliśmy to do tego „na mieście”, to wcale nie były ogromne różnice. Za każde EURO dostaniecie 1 CUC z małą nawiązką. I tego się trzymajmy. Naprzeciw terminala można zakupić karty ETECSA, ale odpuszczamy, wolimy szybciej znaleźć się w centrum. Taksówka do centrum jest ustawowo ustalona na 20 CUC. To sporo, ale droga też niekrótka. Miejcie na wszelki wypadek wczytaną mapę google offline – bo nasz kierowca niekoniecznie znał adres casy, który mu pokazaliśmy. Warto mieć wcześniej tą pierwszą casę zarezerwowaną. Na wypadek pytań urzędników imigracyjnych. Choć to chyba już tylko miejska legenda. Oprócz zrobienia nam zdjęcia, zapytania o liczbę dni pobytu i potwierdzenia Tarjeta Turistica nic więcej przy kontroli się nie wydarzyło. 2. Hawana po raz pierwszy. Zachwyt i kontrasty Jet lag był stosunkowo łagodny. Tym bardziej, że jeszcze pierwszego wieczoru udało nam się poszwendać po nocnej Hawanie i spotkać z Kingą i Damianem z bloga Gadulec, którzy właśnie kończyli swój pobyt na Kubie i udzielili nam kilku cennych porad oraz szczerych uwag. A na blogu właśnie popełnili już pierwszy wpis o Kubie. O faktach i mitach. Samo miejsce spotkania było już dobrym tipem, bo knajpka przy ul. Lamparilla, 5 minut od Plaza Cristobyła względnie tania a jedzenie dobre. Pierwsze zderzenie z Havaną. Budzimy się pod naszymi prześcieradełkami o grubości chusteczki higienicznej. Miasto, a słyszymy za oknem koguty. Manuel zaprasza nas na kawę na swoim tarasie. On nie jest właścicielem casy, jedynie dogląda ją koledze. Klasyk na Kubie. Mieszkamy w odległości 5 minut od Panteonu i 10 minut od Plaza Central blisko placyku Plaza de Cristo. Spaliśmy w tradycyjnej casie na Starym Mieście przy ulicy Aguacate w kamienicy z przyjemnym balkonikiem do pokoju. Rezerwacja wcześniej przez airbnb. Cena ciuteńkę wyższa, niż standardowa cyzli 26-27 CUC. Czy polecamy? Raczej tak. Zwłaszcza za ten taras o poranku. Havana Vieja czyli Stare Miasto, choć jak na warunki europejskiego średniowiecza młódka. Pierwsze wrażenie może być mylne, zwłaszcza, gdy nie oglądało się miast w Indiach czy Azji. Stara Havana jest naprawdę stara jak na warunki amerykańskie, a tutejsze kamienice stoją czasami nieprzerwanie od 300 lat. Stoją albo i nie, bo niektóre leżą w gruzach. Morskie powietrze, nasączone solą bezlitośnie obnosi się z fasadami budynków. Są odrapane, zniszczone, brudne. Ale nie ma brudu na ulicach. Te wręcz pachną przesadnie detergentami. A większość kamienic jest podłączona do mediów: prądu, wodociągów, kanalizacji. I tym się miasto różni od tych wspomnianych wcześniej. Wiele ulic, z uwagi na fundusze UNESCO, państwowe i wpływy z turystyki odzyskuje blask, są kolorowe, fasady odnowione, a spód pokrywają granitowe, błyszczące płyty. Im bliżej głównego placu miasta oraz reprezentacyjnej ulicy Obismo – tym więcej takich budynków. Najbardziej „fotogeniczna” wydaje się kolorowa ulica Tienente Rey, z której przywitaliśmy się z fanami na facebooku. Plus cała masa ogromnych gmachów, budowanych w XIX i na początku XX wieku w stylu neobarokowym ale i art noveau czy art deco. Jest na czym oko zawiesić. Hawaną zapewne można się też zawieść, sparzyć, a nawet podtruć, jednak my tradycyjnie przybyliśmy do miasta dość przygotowani. Wiedzieliśmy czego chcemy, co nas interesuje i gdzie tego szukać. O szczegółowym zwiedzaniu Hawany napiszemy w osobnym wpisie, ale tu warto nadmienić fakt, że naszym zdaniem najpiękniejsze i najbardziej zadbane zakątki Havany to jej place i dziedzińce, zwłaszcza Plaza de Armas oraz Plaza de San Francisco, czy Plaza Vieja albo patio w Casa del Arabe. To są te fragmenty miasta, które przywołują bardziej Sewillę i Kordobę, niż Amerykę Środkową. Z dziedzińcami, patio i klatkami schodowymi włącznie. Najciekawszy dziedziniec to chyba ten w środku dawnej siedziby Gubernatora. Strzeże go figura Krzysztofa Kolumba. Taka dziejowa klamra. Komu nie są obce smaczki historyczne ten koniecznie musi wejść do fortu Castillo de Real Fuerza, a po chwili przeniesiemy się w czasy hiszpańskich galeonów pełnych złota i srebra, rapierów i armat przeciw pirackim banderom. Stoi obok i daje piękne widoki na drugi brzeg zatoki. W siedzibie tutejszej Tepsy czyli ETECSA kupujemy karty internetowe na cały pobyt. Stoimy w krótkiej kolejce i zakupujemy od razu 4 karty 5-godzinne. Dzięki czemu mamy „z głowy” prawie na cały wyjazd. A jak wiadomo blogerzy podróżniczy potrzebują więcej internetu. Zwykły Kowalski nie musi aż tak się obkupować. Powinna mu wystarczyć jedna karta na cały pobyt. Na sprawdzenie maili czy podstawowych wiadomości z kraju. INTERNET NA KUBIE Internet łapiemy w wielu miejscach – głównie hotelowych lobby czy placach, podążamy za ludźmi, którzy wpatrują się w smartfony, łapiemy sieć ETECSA i logujemy wpisując dwa numerki z karty-zdrapki. Od teraz system sam będzie odliczał wykorzystane na surfowanie minuty. Obojętnie gdzie. Karty mają ważność od 1 do 5 godzin. W punktach telekomunikacji kupicie je w cenie fabrycznej. Od koników w wielu miejscach w podwójnej cenie. Jakość połączeń jest bardzo dobra, ważne by mieć jednak więcej niż jedną kreskę. Tradycyjny spacer po Starym mieście wiedzie jego wschodnimi obrzeżami, im bliżej zatoki, tym więcej zabytków. Najlepiej zaplanować sobie trasę pomiędzy Katedrą a Plaza Vieja z przystankiem na deptak Obismo albo Kościół św. Franciszka. Poświęcimy na to pół dnia. Drugą połówkę na okolice Kapitolu i Teatru. Tyko uważajcie przechodząc przez ulicę, bo to wolna amerykanka. Przerwę warto zrobić w hotelu Ambos Mundos, na drinku w lobby lub wjechać windą na taras dachowy i ocenić miasto z góry. Transport do Vinales Nie martwcie się niczym, naganiacze transportu sami Was znajdą na pierwszym spacerze. Gospodarze również zaproponują. Generalnie taxi collectivo gromadzą się masowo blisko Kapitolu i parku de la Fraternidad, ale po pierwsze musicie umawiać się na dzień następny zawsze a po drugie, ceny nie będą jakość dużo niższe typu 10 CUC. Ewentualnie utargujecie 2-3 CUC względem ceny „od gospodarza”. Nasze taxi colectivo dzielimy z dwójką Hiszpanów z Barcelony, więc rozmowa po czasie schodzi na niepodległościowe dążenia Katalonii. Ku naszemu zaskoczeniu „po chwili” jesteśmy w Vinales. Nie spodziewaliśmy się, że droga zajmie nam dużo mniej, niż zapowiadają przewodniki i relacje. Niecałe 2 godzinki największą, całkiem poprawnej jakości kubańską autostradą wschód-zachód. Już pierwsze zderzenie z doliną Vinales, gdy serpentynami zjeżdża się z okolic siedziby Parku Narodowego do miasteczka – robi wielkie wrażenie. Przypomniał nam się zjazd autobusem z płaskowyżu do Goreme w Kapadocji. To był ten sam rodzaj przyklejenia do szyby i pierwszego „wow”. Tylko wzgórza takie bardziej zielone 🙂 3. Vinales. Piękno krajobrazów w czystej postaci Nie widział cudów krajobrazowych jakie wyczynia natura, kto nie dotarł do Vinales. Wszystko, co mówiono o tym rejonie świata to prawda. Kapadocja Tropików, Karaibski Laos itd itp. Zjeżdżając do miasteczka serpentynami z Pinal del Rio już potwierdziliśmy nasze zachwyty. W Vinales przebywaliśmy lącznie 3 i pół dnia i były to dobrze zagospodarowane dni, w których aktywność fizyczna mieszała się z fotograficznym rodeo i odpoczynkiem w promieniach złotego słońca i soczyściezielonej roślinności. W pierwszym dniu wędrowaliśmy po okolicy, łapiąc zachód z drinkiem w hotelu La Ernita. W drugim na dwóch kółkach zrobiliśmy dobre 20 km w kierunku słynnego Mural de la Prehistoria oraz Jaskiń de los Indios. Zawsze towarzyszyły nam mistyczne wapienne mogoty i krążące nad dolinami ogromne ptaki z czerwonymi szyjami – sępy indycze. Wędrujcie, oglądajcie, napawajcie się widokami, poczytajcie o historii. To 180 stopni inna Kuba niż zgiełk Hawany. Vinales jest małą mieściną z charakterystycznym, typowym dla Środkowej Ameryki ajutamento i kolonialnym placykiem w środku. Choć to serce roliczego obszaru, posypanego czerwonym jak cegła laterytem na którym dobrze uprawiało się warzywa i tytoń to Vinales tętni jednak życiem, głównie za sprawą turystyki i faktu, że 90% mieszkańców udostępnia swoje kolorowe domki z werandami i fotelami bujanymi jako casy dla turystów. I wszystko się kręci wokół. O Vinales i okolicy popełniliśmy już osobny wpis podczas lotu samolotem do Polski. Na dniach na blogu 🙂 Gdzie spaliśmy? No w casie. Ale nie takiej małej, kolorowej z altanką tylko… w bloku. Blok co prawda 2-piętrowy, z tarasami, zupełnie inny, niż Wam się wydaje, ale Pani Puppi, świetna gospodyni, robiła nam najsmaczniejsze jedzenie z całego pobytu (jedyne bardzo smaczne), ciągnęła pesos na lewo i prawo na nas, ale nam to w sumie nie przeszkadzało, bo oszczędziliśmy czasu i fatygi (niekoniecznie pieniędzy). Casę zarezerwowaliśmy przez airbnb (podobnie jak w Hawanie). Płatność z głowy, wszystko zapłacone wcześniej. 48 zł za osobę. Obiadokolacja za 7-8 CUC. Warto! 4. Plaża Cayo de Jutias To była nasza pierwsza okazja, by „wygrzać plecki” jak prosiły nas nasze mamy. Jednak jako, że od początku chcieliśmy trzymać się z daleka od hotelowych konglomeratów typu Cayo Coco czy Varadero, możliwość pojechania na wycieczkę lokalną do, zapuszczonej na końcu prowincji plaży bez hotelu i stałej restauracji wydawała się kusząca. Droga była najbardziej zniszczoną drogą, jaką kiedykolwiek jechaliśmy jednak miejsce okazało się całkiem w porządku. Plaża czysta, dość kameralna, pomimo grupki 30-40 osób, woda nie była zanieczyszczona a specyfika typowo namorzynowego wybrzeża w karaibskiej, turkusowej kolorystyce – bardzo przyjemna. Po drodze – mało kto na to zwraca uwagę – pokonujemy niewysokie góry, które są miejscem występowania reliktowej sosny karaibskiej, ten gatunek występuje tylko tutaj na świecie, a kilka podobnych w Ameryce Środkowej. Widok wzgórz z palmami królewskimi, bananowcami, a pośród nich… sosnami, wydał się surrealistyczny. Transport do Cienfuegos Tutaj zadziałał eksperyment z zakupionym wcześniej w Polsce transportem via Viazul. Na stronie tworzycie konto i dokonujecie zakupu, płacicie kartą i otrzymujecie dokument do wydruku, który należy wymienić na godzinę przed wyjazdem na bilety. Dzięki czemu oszczędziliśmy stresu i kolejek. To dość oblegane połączenie. I długie. Trwało ponad 6 godzin i naprawdę dało nam w kość. I naszym brzuchom. Uwaga! jeśli decydujecie się na taxi colelctivo to ich cena nie powinna być większa, niż Viazul, a wręcz może być czasem ciut tańsza. Czasami widząc zdesperowanych turystów, którym uciekł Viazul albo nie weszli do autobusu, taksówkarze dyktują dużo wyższe kwoty przejazdu. 5. Cienfuegos. Elegancja i deptaki Właśnie z tego względu wybraliśmy Cienfuegos, mimo, że autobus jechał dalej do Trinidad. To młode i eleganckie miasto, ma wytyczone ulice w szachownicę a większość głównych arterii, niesamowicie zadymionych spalinami domkniętych jest od rzędu piętrowych kamienic szpalerem arkad, chroniących przed słońcem. Choć Cienfuegos potrafi skraść serce niektórych, którzy tu zaglądają, choć tak naprawdę posiada tylko dwa interesujące obszary architektoniczne. W okolicach Plaza Centrali Parque Jose Marti oraz na południowym cyplu Punta Gorda. Z małej przystani przy Muelle Real odpływają natomiast statki w kierunku bastionowego zamku Castillo de Jagua, który chronił wejścia do portowej zatoki. Jednak największym, niespodziewanym hitem miasta jest eklektyczny, historyzujący nieco w stronę stylu mudejar, veneto czy neogotyku (jaki miks!) Palacio Della Vale, milionera sprzed 100 lat o tym samym nazwisku. Jak Wam się podoba? Casa, którą z polecenia Pani Puppy wybraliśmy, była bez okien, ale miała formę hostelową. To był dzień niekomfortowych odczuć żołądkowych, niekoniecznie z powodu jedzenia, racze przeraźliwych spalin w centrum miasta, jednak ostatecznie pokonanych po pół dnia z pomocą… Aqua Tonica. Polecamy – jakby co. Ogólnie oprócz tego epizodu na Kubie nie przytrafiło nam się kompletnie nic żołądkowego. Myliśmy ciągle ręce i piliśmy wodę butelkowaną. A drinki tylko z lodem z dziurką. I wystarczyło. 6. Trinidad. Kolonialna perła Karaibów Takie hasełka jak „być na Kubie a nie być w Trinidad to jakby nie być na Kubie” oczywiście na nas nie działają. Zwłaszcza, ze miasto należy raczej do obleganych przez turystów, niż pomijanych, niemniej, jeśli ktoś choćby minimalnie przygotuje się do tego kraju, poczyta, posprawdza już wie, że musi odwiedzić ten punkt na swojej trasie. Po prostu Trinidad aż kipi od nagromadzenia ciekawych miejsc, historii i plenerów na zdjęcia. Trinidad i okolice. Trinidad został uznany za perłę narodową już w czasach Batisty. Nawet władze rewolucyjne, tak niechętne przecież wszystkiemu, co kojarzyło się z wyzyskiem, kolonizacją i Hiszpanami musieli pogodzić się z tym, że dla dobra lokalnej ekonomii należy chuchać i dmuchać na Trinidad. Gdy ostatecznie UNESCO po wielu latach badań o obserwacji wpisało miasto oraz przylegającą doń Dolinę de Ingenios na listę – liczba turystów z całego świata zwiększyła się kilkudziesięciokrotnie a fundusze pozwoliły na renowację wielu budynków. I pojawił się boom na Trinidad – Kolonialną Perłę Karaibów. DRINKI W TRINIDAD Ceny Od 8 do 12 zł. Mojito – sok z limonki, ręcznie tłuczona mięta, cukier, biały rum. Serwowane w kubeczkach z okien „najlepsze na Kubie oraz „najlepsze na świecie” lub szklankach na Schodach Muzyki. Cuba Libre czyli ciemny rum z colą. Tropi lub Tu. Czasami starszy, 5-letni. Canchanchara (Ciamciamciara wg nas)– nasze odkrycie. Rum aguardiente de cana, sok z cytryny, dwie łyżki płynnego miodu. Coś pysznego. Najlepsze w barze o tej samej nazwie, co drink Choć podobno zdarzają się głosy przeciwne, Trinidad może przyćmić każde miasto, typu Cienfuegos, gdyż pomimo sporych tłumów turystów ma coś, czego nie da się wykorzenić – mocne genius loci. Kolorowe budownictwo, unikalna specyfika życia miejskiego w stylu wiejskim, muzyka na żywo (czasem zaskakująco autentyczna), słynne schody, przywołujące nieco śródziemnomorskiego klimatu temu miejscu, idealne do sączenia kubańskich drinków, cudowne faktury murów po południu i puste ulice o poranku, historia piratów, historia cukrowych baronów, francuskich imigrantów czy dramatyczne losy czarnych niewolników oraz wciąż żywa legenda santerii, synkretycznej religii stworzonej przez nich. To tylko mały abstrakt tego, co pokażemy Wam w osobnym wpisie o Trinidad. 7. Okolice Trinidadu Ponieważ w Trinidad postanowiliśmy zostać dłużej niż wcześniej planowaliśmy, udało nam się zwiedzić jeszcze okolice tego uroczego miasta. Początkowo myśleliśmy, że pojedziemy na wycieczkę zorganizowaną w góry Sierra del Escambray żeby zobaczyć miedzy innymi plantacje kawy, jednak okazało się, że wycieczki te są naprawdę drogie (poza tym możliwe jedynie albo jeepem lub też konno). W pierwszej kolejności udaliśmy się więc na kilkugodzinną wycieczkę (35 CUC za dwie osoby) po najważniejszych punktach wpisanej na listę UNESCO Valle de los Ingenos (Dolina Cukrowa). Obszar ten pod koniec XVIII i na początku XIX wieku przeżywał swój największy rozkwit. Powstawały tu, fundowane przez hiszpańskich bogaczy (którzy wkrótce stawali się jeszcze bogatsi) posiadłości z malowniczymi haciendami, oparte na niewolniczej pracy ogromnej ilości ludzi. Symbolem zarówno wielkiego bogactwa, jak i niewolniczej pracy jest tu 45 metrowa wieża strażnicza (dziś widokowa), która wzniesiona została na terenie posiadłości Manaca Iznaga. Roztacza się tu wspaniały widok na połacie falującej na wietrze trzciny cukrowej. Jeszcze piękniejszy, bo niemal na całą dolinę, podziwiać możemy z Mirador de la Loma del Puerto. Kolejnego dnia pojechaliśmy starym Fordem Anglia na inną wycieczkę (cały dzień z kierowcą to około 35 CUC). Tym razem naszym celem był Parque El Cubano. Żeby wejść na teren parku należy kupić bilet (10 CUC od osoby), bardzo łatwa i przyjemna trasa (około 40 – 45 minut w jedną stronę) wiedzie do głównej atrakcji tego miejsca tzn. Cascada El Cubano. Malowniczy wodospad zachęca kąpielą, a miejscowych do skoków ze skały do zielonkawej wody tworzącej coś na kształt basenu. To doskonała okazja, by w końcu, tak naprawdę uciec od zgiełku i wszechobecnych spalin. Koniecznie rano! Około bo potem przychodzą tu „wycieczki”. Po południu udaliśmy się na Playa Ancon. Plaża ładna i czysta, poza tym w jej części można rozłożyć się po darmowymi parasolami. Widzieliśmy, że w nieco bardziej oddalonym fragmencie (także bardziej zabudowanym) turyści opalali się na leżakach. My jednak zostaliśmy, w podobno, jak nas przekonywał Pan kierowca, w jej najładniejszym i najmniej tłocznym fragmencie. Jedynymi minusami byli „plażowi” sprzedawcy krążący wokół z pizzą i napojami oraz meszki, które mogą naprawdę dać się we znaki. Bardziej szczegółowo o największych atrakcjach w okolicy Trinidadu będziemy jeszcze pisać. Transport do Hawany Z Trinidadu nie ma najmniejszego problemu wydostać się gdziekolwiek. Rano przez ósmą kursują aż trzy busy Viazul. Do Varadero, do Santiago de Cuba i Havany. Następny do Havany kursuje o 14:00. Taxi Collectiwo same Wam wpadną w objęcia już dzień wcześniej i w cenie autobusów. Wybraliśmy bus, bo chcieliśmy w spokoju napisać wpis o Trinidadzie „na świeżo”. Dwa dni przed wyjazdem wpisaliśmy się do zeszytu rezerwacji na dworcu. 8. Hawana po raz drugi. Piraci i modernizm. Gdy rozpoczynamy jakąś podróż od stolicy i na niej kończymy, warto rozdzielić sobie jej zwiedzanie na dwie, ale zupełnie rozdzielne od siebie części. By nie powielać pewnych tras. Nasz pomysł na ostatnie 3 dni w Hawanie był konkretny, zmieniliśmy nasze ulokowanie względem czasu po przylocie – daleko na zachód, w Vedado. Po Starej Havanie, miasto rozrastało się w kierunku zachodnim, dziś to Havana Central a jeszcze dalej – nowoczesna, elegancka i wychwalana przez wielbicieli architektury Vedado. Był czas, gdy w latach 30-tych i 40-tych Havana była rozrywkową stolicą Ameryki Północnej. Nie Nowy Jork ani Chicago. Widać to w mnogości form i przepychu rezydencji, budynków, restauracji, hoteli, kościołów. Secesja, art deco, modernizm przedwojenny, modernizm powojenny – wszystko tu znajdziecie i to na każdym rogu. Jako, że jesteśmy miłośnikami i jesteśmy wrażliwi na takie perełki, ruszyliśmy na architektoniczne łowy, których efektem będzie osobny wpis o Vedado. Przy okazji zakwaterowaliśmy się przypadkiem w przepięknym, stylowym mieszkaniu w stylu art deco. A to nie było akurat planowane. Ostatni wieczór na Kubie spędziliśmy łapiąc promienie pomarańczowego zachodzącego słońca. Najpierw z drugiego brzegu hawańskiej zatoki – z murów Zamku Castillo de Los Tres Reyes a potem bulwaru Malecon, którym pieszo doszliśmy do Vedado w pół godziny. Zarówno Castillo de Los Tres Reyes, jak i zamek, z którego pięknie prezentuje się ten pierwszy – Castillo de la Real Fuerza zostały wzniesione między innymi dlatego, że PIRACI ostrzyli sobie przez długi czas zęby na Hawanę. I ostatecznie oprócz francuskiego korsarza Jaquesa de Sores’a już nigdy żaden pirat nie złupił miasta. Natomiast ostatnie pół dnia przez wylotem wędrowaliśmy po południowym Vedado oraz największym cmentarzu oby Ameryk – Necropolia de Colon. Więcej o samym zwiedzaniu Hawany w 2-3 i jej największych atrakcjach, ciekawostkach, knajpkach przeczytacie w osobnym wpisie na ten temat. Pamiątki i powrót do Polski Taksówka na lotnisko powinna kosztować nieco taniej, niż z lotniska. Jak umiecie się targować do 20 CUC, jak nie to 25 CUC. Lotnisko jest skromne, zapomnijcie o restauracjach oraz gniazdkach. Lepiej zjeść coś konkretnego przed samym wylotem. Internet ETECSA działa, ale tylko przy bramkach samlotowych, więc można wykorzystać „resztkę” z karty-zdrapki. Na lotnisku po przejściu kontroli (jak i przed) można kupić rum i cygara. Po umieszczeniu ich w specjalnej torbie z plombą, możecie te produkty przewiezc z sobą w bagażu podręcznym. Dla nas to było ważne, bo nie korzystamy z bagażów rejestrowanych. Ceny rumu bardzo ok. Havana Club 0,5 l za mniej niż 5 CUC, podobnie Santiago de Cuba. Polecana, podobno przepyszna kawa Santero kosztowała 14 CUC. To dużo, a jej opakowania nie budziło pozytywnych odczuć. Resztkę CUC wydaliśmy na cygaretki, pocztówki, magnez. Aczkolwiek można też wymienić je na EURO w kantorze, który służył nam przy przylocie w odwrotnym celu. Ale te kolejki… Lot KLM jest wygodny, bo nocny. Po wieczornej kolacji, większości zamknęły się oczy. Byliśmy na Kubie raptem 11 dni, więc nasze organizmy niekoniecznie dobrze się przestawiły. Codziennie zasypialiśmy najpóźniej o 22-23, tak było i w czasie lotu. Pobudka przywitała nas już nad Kornwalią i za chwilę, po śniadaniu samolot zaczął zniżanie do Amsterdamu. To byl zdecydowanie najszybszy powrót z dalekich krajów z naszych dotychczasowych. Podsumowanie, wrażenia i Informacje praktyczne Kuba jest marzeniem wielu. Jest w tej wyspie coś po prostu specyficznego, coś co ją wyróżnia, nie zlewa, nie upodabnia do innych miejsc. Często mówi się o zarzutach wobec krajów Ameryki Środkowej czy Azji Pd-Wsch, że są podobne, że wybierając jeden lub drugi możemy przeżyć podobną przygodę. Kuba wydaje się ma coś, co daje jej ten wkład w popkulturę świata jak Włochy, Japonia, Grecja – jest kubańska tylko tu i teraz. Muzyka, cygara, rum, taneczne rytmy, wieloetniczność, ponad 50-letnie samochody i ten specyficzny zakonserwowany choć wcale nie siermiężny socjalizm – to jej znaki rozpoznawcze. Zawieść się mogą jednak Ci, którzy celują z doznania smakowe, kulinaria, zapachy, ani transport i zakwaterowanie. Czyli typowi „backpakerzy” w japonkach, zwłaszcza po doświadczeniach z Azji Pd-Wsch. Na Kubę trzeba jechać z zaciekawieniem wszystkimi, wymienionymi rzeczami ale mieć z tyłu głowy, że mogą nas zmęczyć prozaiczne elementy podróży jak: przemieszczanie się, jedzenie, płatność w dwóch różnych walutach, przeraźliwe spaliny w miastach. Ale wyznajemy zasadę, że gdy wiemy po co i dlaczego podróżujemy – minimalizujemy rozczarowania. Pytania i odpowiedzi o Kubie, których sami sobie udzieliliśmy po powrocie Przed wyjazdem nurtowały nad konkretne pytania, na które odpowiedzi z lepszym lub gorszym skutkiem szukaliśmy na różnych stronach i innych blogach. Jeśli chodzi o skarbnicę wiedzy o Kubie to polecamy dwa: Holacuba Basi Stawarz i Cuba Mi Amor Ani Winiarek. Jeśli chodzi o blogi, to najczęściej przebywaliśmy na blogach: Mama Said Be Cool (również świeże info!) Ewy, Kamili i Podróżnickich. Czy na Kubie jest bezpiecznie? Szczerze? Cholera, chyba nigdzie nie czuliśmy się bezpieczniej. Ani jednej sytuacji krytycznej, ani jednej nerwowej, ba, nawet gubiąc torbę z bankiem energii i mikrofonem i drugim telefonem w jednej z kawiarni, po stresującym powrocie, po ponad pół godzinie torba… czekała na nas nietknięta. Coś jest na rzeczy, że im krócej jakaś władza trzyma obywateli, tym występek mniejszy. Czy Hawana jest ładnym miastem? To bardzo bardzo trudne pytanie. Serio to nie jest oczywiste. Wszystko zależy od Waszej wrażliwości na skorupkę i wnętrze. Skorupkę w wielu miejscach ma odpychającą, ale jak się zna wnętrze i zrozumie to się to ignoruje i skupia na detalach, zakamarkach, mówiących murach. No i trzeba mieć pomysł na Hawanę. Wiedzieć jak ją zwiedzać i po co. I nie tylko same Stare Miasto. Nie chodzić chaotycznie po ulicach, bo to faktycznie może zmęczyć. Ogólnie daliśmy Hawanie mocną czwórkę, a po zobaczeniu Vedado czworkę z plusem. W porównaniu z wieloma miastami Azji jest dużo czystsza i zadbana, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Czy Kuba jest droga na miejscu? Jest droga i nie jest droga. Można dostać rozdwojenia jazni. Raz jesz ziemniaczane chipsy za kilka CUP, pizzę za grosze i kawę za kilka groszy a raz musisz kupić butelkę wody za 2 CUC (czyli 8 zł) albo puszkę coli za 12 zł. Generalnie wszędzie udawało nam się płacić w CUP oprócz instytucji publicznych (muzea, wstępy). Przelicznik CUP do CUC to 25 do 1, ale mamy wrażenie, że płacąc w CUP udawało nam się kupić więcej a wydać mniej. Przerazliwie drogie są ceny hoteli – nie na nasze, polskie kieszenie, hosteli brak. Ceny ransportu i lokalnych wycieczek mocno zawyżone w stosunku do jakości usługi. Ale znowu ceny jedzenia (choć niezbyt smacznego) knajpkach, nawet w miejscach turystycznych często mieściły się w przedziale 4-6 CUC, czyli nasze ok 20-22zł. Wydaliśmy w te 11 dni na wszystkie bieżące rzeczy około 1800zł na głowę. W dowolnym kraju Azji Pd-Wsch to zapewne byłaby połowa tego. Czy Trinidad jest przereklamowany i przepełniony? Nie, jednak nie jest. Choć turystów tu sporo, to jednak nie więcej niż w dowolnym włoskim miasteczku w środku lata. A klimat ten sam, a może i lepszy, bo z domieszką latino. Trinidad jest świetny i rzeczywiście nazwanie go „perłą” pasuje. Porankami tu są pustki wręcz. Przynajmniej wg naszej wrażliwości. Liczba zabytków + plener fotograficzny + położenie + historia + klimat wieczorów. Każdy z tych elementów dostaje piatkę. Jeśli macie na Kubę pomiędzy 7 a 14 dni – nie rezygnujcie z Trinidad. Z Vinales też nie rezygnujcie 🙂 Czy mieszkanie w casach ma jakieś ukryte minusy? Owszem ma. Jedna to brak prywatności, choć brzmi to nieco surrealistycznie w tych okolicznościach, hello jesteśmy na Kubie! Wstawaj, tańcz, śpiewaj ze mną. Siadaj, opowiadaj. Druga to fakt, że właściciele cas żyją z pośrednictwa. Wcisną Ci wszystko, co i tak planowałeś sam. Czasami ma to pozytywny aspekt, bo nie musisz nic robić a masz załatwione najlepsze cygara, następną casę, taksówkę collecttivo pod dom czy rowery ale czasami mniej (ceny ciut większe, niż „na mieście”). Jedno jest pewne – jedzenie się opłaca jeść w casach. Smaczne, obfite i cenowo akurat wychodzi najlepiej. Zarówno kolacje jak i śniadania. *Wpis powstał w wyniku współpracy grupy kreatywnej Bloceania z marką KLM Polska Jeśli chcecie poczytać jak zorganizować i zaplanować podróż na Kubę z dzieckiem to koniecznie zajrzyjcie do Kasperków 🙂 natomiast o nurkowaniu na Kubie u Szalonych Walizek.

internet na kubie 2017